Strona główna
nr 4(12)/2000


...Skazańcy, nieszczęśni skazańcy. A raczej – szczęśliwi skazańcy, bo nie wiedzą, że są ska-zani, że władcy ich świata widzą w nich tylko brudne plemię gwałcicieli, [...] że wszystko, co ich dotyczy, jest już ustalone i – co najstraszniej-sze – że historyczna prawda, tu, w lesie, nie jest po ich stronie, że są oni reliktami, skazanymi na zagładę przez obiektywne prawa i pomagać im to znaczy iść przeciwko postępowi, powstrzy-mywać postęp na jakimś maleńkim odcinku fron-tu. Ale mnie to nie interesuje, pomyślał Kandyd. Co mnie obchodzi ich postęp, to nie jest mój po-stęp, zresztą postępem nazywam to tylko dlate-go, że nie ma innego odpowiedniego słowa... Tu nie rozum wybiera. Tu wybiera serce... Prawa rozwoju nie mogą być złe albo dobre, istnieją po-za moralnością. Ale ja nie! [...] Mam gdzieś fakt, że Kaczonóg to kamyczek w żelaznych żarnach ich postępu. Zrobię wszystko, by na tym ka-myczku żarna się zaklinowały. 

Arkadiusz i Borys Strugaccy, Las