Strona główna
nr 4(12)/2000


SPOŁECZEŃSTWO TRADYCYJNE TYBETU

Pod względem społecznej mobilności i dystrybucji dóbr niepodległy Tybet przewyższał większość państw Azji. Dalajlamę, głowę duchowej i świeckiej administracji, wybierano na podstawie specjalnego systemu opartego na reinkarnacji, dzięki czemu władza w Tybecie nie była dziedziczna. Większość dalajlamów, w tym Dalajlama XIII i XIV, pochodziła z ubogich rodzin z odległych zakątków Tybetu.

Każde stanowisko w administracji, poza stanowiskiem dalajlamy, piastowali, po połowie, mnisi i urzędnicy świeccy. Ci ostatni dziedziczyli władzę (aczkolwiek same urzędy nie były dziedziczne) natomiast stanowiska zajmowane przez mnichów, dostępne były dla wszystkich. Wielu mnichów-urzędników pochodziło z ubogich rodzin. Tybetański system klasztorny stwarzał nieograniczone możliwości awansu społecznego. Klasztory stały otworem dla wszystkich Tybetańczyków; większość mnichów, a zwłaszcza ci, którzy, szczebel po szczeblu, docierali do najwyższych stanowisk, pochodziła z ubogich wiosek Khamu i Amdo. Popularne przysłowie tybetańskie mówi: „Jeśli twój syn ma wiedzę – złoty tron Gadenu (najwyższa pozycja w hierarchii szkoły Gelug buddyzmu tybetańskiego) nie ma właściciela”. 

Chłopom, których autorzy białej księgi uparcie nazywają „chłopami pańszczyźnianymi” lub „niewolnikami”, przysługiwało wiele praw, często potwierdzanych dokumentami, wraz z możliwością dochodzenia owych praw w sądzie. Chłopi mogli skarżyć swoich gospodarzy i odwoływać się do wyższych instancji.

Dhondup Czodon pochodzi z rodziny, należącej do najuboższych warstw niepodległego Tybetu. W swojej książce Life in the Red Flag People’s Commune pisze: „Należałem do – jak mówią dziś Chińczycy – niewolników Tybetu. [...] Nasza rodzina składała się z sześciu osób. [...] Mieszkaliśmy w piętrowym domu. Na parterze trzymaliśmy zwierzęta. Mieliśmy cztery jaki, dwa osły, dwadzieścia siedem owiec i kóz. Dzierżawiliśmy cztery i pół khela ziemi (0,37 hektara). [...] Nigdy nie brakowało nam jedzenia. W naszym okręgu nie było ani jednego żebraka”.

Zarówno prawo, jak i obyczaje społeczne zakazywały wyzyskiwania i złego traktowania chłopów. Idąc za przykładem panującego w VII wieku cesarza Songcena Gampo, wielu tybetańskich władców wydawało kodeksy, oparte na buddyjskiej zasadzie „Dziesięciu cnót Dharmy”. Ich istotą było przekonanie, że władca powinien być ojcem swoich poddanych. W 1909 r. XIII Dalajlama nadał wszystkim chłopom prawo do zwracania się bezpośrednio do niego w wypadku nadużyć ze strony właścicieli ziemskich. W rzeczy samej, społeczeństwo tybetańskie potępiło wszelkie akty brutalności i niesprawiedliwości. Buddyjska zasada współczucia zakazuje wrogich zachowań nie tylko wobec ludzi, ale i zwierząt.

Kara śmierci była zakazana, zaś kary cielesne wymierzać mógł tylko i wyłącznie centralny rząd w Lhasie. Od 1898 r. karano w ten sposób jedynie za zdradę stanu lub spiskowanie przeciwko państwu. 
Cała ziemia należała do państwa, które nadawało posiadłości klasztorom i osobom, które zapracowały na to służbą publiczną. W zamian, posiadacze ziemscy zasilali skarbiec i służyli państwu swymi usługami. Świeccy wnosili opłaty skarbowe lub oddawali jednego z synów (z każdego pokolenia) do służby państwowej. Klasztory odprawiały rytuały religijne na rzecz państwa i, przede wszystkim, służyły za szkoły, uniwersytety, ośrodki sztuki, rzemiosła, medycyny i kultury tybetańskiej. Klasztory, jako ośrodki edukacji, pełniły kluczową rolę w tradycyjnym społeczeństwie tybetańskim. Ponosiły wszystkie koszty utrzymania uczniów i zapewniały im darmowe wyżywie-nie i zakwaterowanie. Niektóre miały olbrzymie posiadłości, inne – zasoby, które mogły inwestować, ale wiele nie posiadało niczego poza datkami wiernych i protektorów. Skromne dochody nie wystarczały często na utrzymanie wszystkich mnichów – niektóre klasztory zajmowały się więc handlem lub udzielaniem pożyczek.

Większa część ziemi znajdowała się w rękach chłopów, którzy płacili podatki bezpośrednio skarbowi państwa. Uzyskane w ten sposób zapasy żywności rząd rozdzielał pomiędzy klasztory, wojsko i urzędników, którzy nie posiadali własnego majątku. Niektórzy chłopi płacili pracą, inni zapewniali transport urzędnikom państwowym lub, rzadziej, klasztorom. Ziemię dziedziczono. Chłopi mieli prawo wydzierżawiać ją lub zastawić. Do wywłaszczenia mogło dojść tylko wtedy, gdy nie wnieśli należnych, niezbyt wysokich opłat w postaci płodów rolnych lub pracy. Praktycznie rzecz biorąc, byli właścicielami ziemi, zaś opłaty na rzecz państwa były raczej podatkiem gruntowym w naturze niż czynszem dzierżawnym.

Niewielka grupa Tybetańczyków, głównie z prowincji U-Cang, dzierżawiła ziemię od arystokratów i klasztorów i płaciła właścicielom posiadłości czynsz dzierżawny w naturze lub wysyłając jednego z członków rodziny do pomocy w pracach domowych lub polowych. Niektórzy dzierżawcy dochodzili do niezwykle wpływowych stanowisk zarządcy majątku. (Później Chińczycy nazywali ich „agentami panów feudalnych”.) Inni członkowie rodziny dzierżawcy cieszyli się pełną wolnością. Mogli zająć się robieniem interesów, wybrać sobie zawód, wstąpić do któregokolwiek z klasztorów lub pracować na własnym gospodarstwie. Choć tylko dzierżawili ziemię, właściciele majątku nie mogli ich eksmitować bez poważnych powodów. Niektórzy dzierżawcy byli bardzo bogaci.

Obecny, XIV Dalajlama próbował wprowadzić ważne reformy rolne i administracyjne. Proponował, by państwo nabyło wszystkie duże posiadłości dzierżawione przez klasztory i osoby prywatne i rozdzieliło je między chłopów. Stworzył komitet ds. reform, który zmniejszył wysokość podatku gruntowego obowiązującego chłopów. Komitet ów rozpatrywał skargi na władze lokalne i okręgowe, wnoszone przez osoby prywatne. Dalajlama przyjął, proponowaną przez komitet, ustawę o zwolnieniu z długów. Chłopów-dłużników podzielono na trzy grupy: ci, którzy nie byli w stanie spłacać ani odsetek, ani pożyczonego kapitału, zostali zwolnieni ze wszystkich finansowych zobowiązań; ci, którzy nie byli w stanie spłacać odsetek, lecz mieli oszczędności, umożliwiające zwrot pożyczonego kapitału, musieli spłacić go w ratach; ci zaś, którzy dzięki pożyczce wzbogacili się, mieli spłacać, ratalnie, i kapitał, i odsetki. Dalajlama polecił, by w przyszłości nie wymagano od chłopów żadnych usług transportowych bez specjalnego rozporządzenia rządu, podniósł również opłaty za usługi tego typu.

W niepodległy Tybecie nie istniał problem głodu. Oczywiście, zdarzały się słabe żniwa i zbiory. Bez żadnych problemów można było jednak uzyskać pożyczkę ze spichlerzy administracji lokalnej, klasztorów, arystokratów lub zamożnych rolników. Od 1950 r. chińscy żołnierze i personel cywilny żywili się właśnie owymi zapasami. Zmuszano też tybetańskich chłopów do sprzedawania prywatnych zapasów ziarna po cenach nominalnych. „Wyzwolenie” okazało się w praktyce prawem do równej nędzy. Palden Gjaco, sześćdziesięcioletni mnich, któ-remu udało się uciec z Tybetu w 1992 roku po spędzeniu 33 lat w chińskich więzieniach i obozach pracy, powie-dział zwięźle: „Chińczykom z pewnością udało się zmienić bogatych w biednych. Nie pomogli jednak ubogim. Biedni stawali się coraz biedniejsi – uczyniono z nas naród żebrzący o campę”.

Hugh Richardson pisze w książce Tibet and its History: „Nawet komunistyczni autorzy muszą przyznać, że w Tybecie (przed 1949 rokiem) nie było wielkich różnic między bogatymi i biednymi”. Kiedy w 1980 roku Hu Yaobang zobaczył nędzę środkowego Tybetu, stwierdził, że stopę życiową należałoby podnieść przynajmniej do poziomu sprzed 1959 roku.

(fragment broszury Ośrodka Dokumentacji Dharamsala pt. „Tybet: fakty mówią za siebie”)