Strona główna
nr 4(12)/2000


RUCH ROBOTNICZY I NACJONALIZM WALIJSKI NA POCZĄTKU XX WIEKU

Sytuacja robotników w kopalniach i hutach walijskiego południa prawie nie zmieniła się od lat czterdziestych XIX wieku, przeciwieństwa klasowe nie słabły. Co jakiś czas dochodziło do zamieszek. W 1910 r. strajkowało 20 tys. robotników w południowowalijskich kopalniach. W kopalni Tonypandy brytyjski komendant wojskowy Sir Nevil Macready, późniejszy osławiony szef Black and Tans (czarno-brązowi) w Irlandii, kazał strzelać do robotników; byli liczni zabici.

Ale chociaż antagonizm społeczny był zarazem antagonizmem narodowym, chociaż w Walii istniał rzeczywisty proletariat przemysłowy, decydujący czynnik w strukturze społecznej kraju, nie powstał ruch związkowy, porównywalny z irlandzkim pod przywództwem Jamesa Conoly, który w walce o samostanowienie połączyłby kwestię społeczną z kwestią narodową.

Wprawdzie istniały zarodki, nie miały one jednak znaczenia historycznego, w 1898 r. William Abraham (1842-1922), który zwał się Mabonem i jako górnik od 1885 r. zasiadał w londyńskiej Izbie Gmin, założył South Wales Miners Federation (Południowowalijska Federacja Górnicza). Była ona narodowym związkiem zawodowym, zgodnie z walijską tradycją nie była wojująca i opowiadała się za kooperacją, a nie za walką klasową. Jej wpływy zaczęły jednak wkrótce zanikać w związku z wzrostem znaczenia na początku XX w. Partii Pracy, która już niedługo mogła zaliczać walijskie tereny robotnicze do swoich twierdz. Partia Pracy zastąpiła Partię Liberalną i kontynuowała tym samym jej lewicową tradycję. I w ogóle zwrot w lewo robotników w Walii był silniejszy niż gdziekolwiek indziej w Wielkiej Brytanii.

Socjalizm zastąpił nonkonformistyczną religię. Przywódcy robotniczy wyparli duchownych tzw. wolnych kościołów z ich dawnej przywódczej roli politycznej. Równolegle z wzrostem znaczenia Partii Pracy przebiegał upadek kościołów i religijności. Kiedy w 1920 roku wreszcie nastąpiło odpaństwowienie kościoła anglikańskiego, o które tak długo walczono, prawie nikogo to już poważnie nie interesowało.

Walijski nacjonalizm XIX w. był nierozerwalnie złączony z religijnym nonkonformizmem. Czy nacjonalizm walijski XX w. mógł się związać z socjalizmem? Przez pewien czas wyglądało, że ma to miejsce w osobie Keira Hardiesa. Do I wojny światowej był on niekwestionowanym przywódcą Partii Pracy w Walii i jej ruchu społecznego. I chociaż był Szkotem, to pod jego przywództwem Partia Pracy stała się nie tak bardzo brytyjską partią robotniczą, a bardziej walijską partią narodową.

Jednak I wojna światowa zniweczyła owe zarodki narodowej i socjalistycznej polityki dla Walii. Hardie poniósł klęskę przez swoją pacyfistyczną agitację przeciwko przystąpieniu Wielkiej Brytanii do wojny. Musiał ustąpić, zmiażdżony nieoczekiwanym entuzjazmem wojennym Walijczyków.

Dla Walijczyków wojna była wyprawą krzyżową przeciwko uciskowi małych narodów. Wiązali duże nadzieje z braterstwem broni. Tym większy był ich zawód i zgorzknienie. Polacy, Węgrzy, narody bałkańskie uzyskały wolność, a Walia pozostała angielską prowincją. I kiedy walijscy mężczyźni wracali z frontu, dowiadywali się że ich miejsca pracy zostały w międzyczasie zajęte przez Anglików.

Do tego doszła w 1923 r. depresja gospodarcza, kiedy hossa, którą wywołała gospodarka wojenna, się załamała. Kryzys w latach 1929-1934 szczególnie ostro dotknął walijski okręg przemysłowy podatnym na kryzysy w przemyśle ciężkim.

W latach 1927-1931 liczba bezrobotnych w Walii była o 10%, a w latach 1931-1936 o 16% wyższa od przeciętnej w Wielkiej Brytanii. Kiedy bezrobocie osiągnęło w 1932 r. punkt szczytowy 245 tys. Walijczyków (przy czym Walia miała w tym czasie 2,5 miliona mieszkańców) było bez pracy. Exodus bezrobotnych Walijczyków w tym czasie da się tylko porównać z exodusem Irlandczyków w czasie wielkiego głodu w latach 1845-1848. Szacuje się że między 1923 a 1936 r. około 300 tys. Walijczyków opuściło kraj. Pomimo dużej liczby urodzeń względem liczby ludności Walia zaczęła się wyludniać.

Dopiero teraz w pełni dotknęły Walię skutki społeczeństwa przemysłowego, wykorzenienie ludzi i zniszczenie ich tożsamości. Brytyjskie niwelowanie celtyckości Walii szybko postępowało naprzód. Jego rozmiar uwidacznia się w zatracie języka ojczystego: Około 1851 r. jeszcze 90% Walijczyków mówiło po walijsku, w 1911 r. tylko 43,5% umiało się posługiwać tym językiem, w 1961 r. tylko 26%, a przy ostatnim spisie językowym w 1971 r. już tylko 20,9% z 2 766 000 Walijczyków.

Nie doszło do społecznego i narodowego buntu robotników walijskich, ich syndykalistyczni związkowcy odczuwali bardziej niż kiedykolwiek swoją brytyjską tożsamość. Pomimo że sytuacja społeczna w Walii była z powodu ekonomicznego upośledzenia ostrzejsza niż w Anglii, pomimo że angielski kapitał dyktował co się miało dziać w walijskiej gospodarce - i tak bankrutujące firmy z reguły zamykały najpierw swoje walijskie siedziby – syndykalistyczny ruch związkowy nie miał narodowej koncepcji. Niezależnie od tego jak się sami określali, byli oni zakorzenieni w tradycji walijskiego socjalizmu i różnili się od ruchu robotniczego w Anglii i marksistowsko-komunistycznej międzynarodówki. Walijski syndykalizm pod przywództwem Noah’a Abletta (1883-1935) miał swoje źródła nie tylko w walijskim ruchu czartystów, jego koncepcja autonomicznego samodecydowania odpowiadała jednemu z podstawowych rysów walijskiego społeczeństwa. Jego podstawową pracą programową było „The Miner’s Next Step” (1912 r.) w której żądano decentralizacji samorządu robotniczego.

Syndykaliści wywołali w Walii wielki strajk w latach 1910-1911. No i istniał kierunek, obejmującego „całość narodu”, socjalizmu spółdzielczego ze stowarzyszeniami robotniczymi, spółdzielniami i decentralizacją, którą popierali tacy nacjonaliści, jak Michael D. Jones, Thomas Edward Ellis, Mabon oraz później organizacja Plaid Cymru.

Tak jak związki zawodowe nie mogły przyjąć roli narodowej awangardy, tak i Partia Pracy nie miała zamiaru reprezentować osobnych interesów Walii. Co prawda propagowała w kampanii wyborczej koncepcję regionalizacji, którą jednak ignorowała, w miarę możliwości, kiedy tylko dzięki walijskim (i szkockim) głosom wygrała wybory. Także programowo odchodziła od wszelkiego regionalizmu, dążyła do integracji walijskich robotników z brytyjską klasą robotniczą, stała na stanowisku reglamentującego życie socjalizmu państwowego, który charakteryzowało upaństwawianie i centralna kontrola w Londynie, który dążył do wysokiej produktywności racjonalnego gospodarowania. Cele, które prawie nie różniły się od etatyzmu konserwatystów.

Ponieważ także Partia Pracy odpadła jako platforma dla walijskiego nacjonalizmu, ruch narodowy, który narastał w latach dwudziestych, musiał znaleźć własne formy organizacyjne. Trzy organizacje uzyskały przy tym decydującą rolę w walce o samostanowienie: stara Eisteddfod, Urdd Gobaith i Plaid Cymru.

[fragment pracy Michaela D. Heilnera, „Cymru. Zur Geschichte des Nationalismus in Wales“, „Junges Forum“ nr 2/1978. Tłum. Bogdan Rink]