Strona główna
nr 1(14)/2003


DŁUGI DZIÓB POLSKIEGO PINOKIA

Upadek morale w Polsce i ogólne zaniżenie poziomu intelektualnego dotyka szerokie rzesze osób wykształconych, a zwłaszcza urzędników. Najnowszym tego przykładem jest postępowanie Rady ds. uchodźców w stosunku do uchodźców z Czeczenii.

18 października 2002 roku Aminat otrzymała od Prezesa Urzędu ds. repatriacji i cudzoziemców odmowę nadania jej statusu uchodźcy. Aminat 27 grudnia odwołała się od tej decyzji do Rady ds. uchodźców. W odpowiedzi Rada przyznała, że rosyjskie „działania dotykają całą ludność cywilną Czeczenii, są często połączone z działaniami kryminalnymi i łamaniem praw człowieka. Ich tłem jest jednak konflikt wewnętrzny w Czeczenii i wola polityczna stłumienia tego konfliktu. Wyjeżdżający z Czeczenii szukają ochrony przed skutkami zbrojnymi tego wewnętrznego konfliktu o charakterze zbrojnym, bowiem z jednej strony występują bojownicy czeczeńscy prowadzący działania partyzanckie, a zdrugiej strony walczące z nimi oddziały wojskowe”

Tłumacząc z „polskiego” na nasze:

Rada zatem stwierdziła: trwa rosyjsko-rosyjska wojna domowa, jednak Federacja Rosyjska ma wolę jej zakończenia, czyli doprowadzenia do ustania działań wojennych. Ludność rosyjska (pochodzenia czeczeńskiego) uchodzi więc przed wojną, a nie przed prześladowaniem narodowościowym, rasowym, etnicznym lub wyznaniowym.

Z pewnym trudem udało mi się zinterpretować stanowisko Rady. Poseł Rokita powiedziałby zapewne, że Rada „ściemnia”. Sądzę, że używając języka obrońców praw człowieka, Rada sprytnie wplata swoje pracowicie wysmakowane kłamstwa:

Inaczej mówiąc: w Czeczenii jest wojna, bo Czeczeni są narodem kłótliwym, spiskującym, rasą gnuśną, ciemną i nieokrzesaną, a obecność Rosjan ewentualnie zaostrza te ich genetycznie wrodzone ułomności. Ale nie – twierdzi polski Pinokio – Rosjanie „mają wolę”, żeby „stłumić ten konflikt”. A więc są czynnikiem cywilizującym i stabilizującym.

Szkoła krakowsko-marksistowska znów odniosła sukces: jeśli dawna Polska upadła z własnej winy, to i upadek Czeczenii da się podciągnąć pod tę teorię...

27 grudnia 2002 roku Aminat napisała w swojej sprawie skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
4 kwietnia 2003 roku Rada ds. uchodźców przedstawiła Sądowi swoje stanowisko.
Dokument zaczyna się nagłówkiem: „Rzeczpospolita Polska. Rada ds. uchodźców”.
Niestety, znikło gdzieś godło państwowe Rzeczypospolitej. Może to i dobrze, bo dziób by się nie zmieścił od tych kłamstw.
Rada podtrzymała swoje brednie

„Iż strona nie jest uchodźcą narodowościowym z Czeczenii, ale ofiarą wewnętrznego konfliktu zbrojnego, który praktycznie od 1990 r. trwa w Czeczenii i wyjazd Strony z kraju pochodzenia jest >ucieczką z terenu wojny<”.

Tym razem rozumiemy język Polski. Nic nie trzeba tłumaczyć, bo przecież Rada pisze do NSA, a nie do ciemnych uchodźców. Dalej jednak dowiadujemy się nowych rewelacji. „Społeczeństwo Czeczenii nie jest politycznie jednorodne” – niesamowite! W przeciwieństwie do Polski (gdzie panują rządy monopartyjne), Czeczeni różnią się poglądami między sobą! Cieszy fakt, że Rada odkryła nową definicję demokracji. Może i my wreszcie zażyjemy tej definicji jak odtrutki.

Polski Pinokio twierdzi, że „Obecnie żadna z sił konfliktu nie jest w stanie opanować sytuacji i nie ma systemu efektywnej władzy[...]. Na terenie Czeczenii nikt nie jest w stanie skutecznie i efektywnie sprawować władzy. W takiej sytuacji nie można akcji wojsk rosyjskich traktować jako akcji zmierzającej do eksterminacji, wyniszczenia czy prześladowania narodowościowego”.

Nowatorska koncepcja! Oto jeśli podczas wojny okupant nie panuje nad sytuacją w okupowanym kraju, to znaczy, że nie ma zamiaru i nie jest zdolny podjąć akcji zmierzającej „do eksterminacji, wyniszczenia czy prześladowania narodowościowego”. Jakież to rozkoszne! Warto o tym pamiętać, kiedy nasi dzielni chłopcy wyjadą do Iraku i nie będą mogli „opanować sytuacji”. Wówczas prowadzone przez nich „akcje” bardzo wzrosną na parkiecie czystego sumienia. Któż nie kupi takich akcji?

Aminat w swej skardze odwołała się do Konwencji Genewskich. Oskarżyła Radę o zawężanie ich interpretacji. Odwołała się do analogii historycznych, będących niewątpliwie przyczyną powstania Konwencji i ich ratyfikacji przez Polskę – kraj najabrdziej dotknięty II wojną światową: „gdyby przyjąć rozumowanie Rady”-napisała Czeczenka-„z szansy uzyskania statusu uchodźcy wyłączono by większość osób narodowości żydowskiej, zamieszkałych na terytorium III Rzeszy”.

A oto, jak brzmiała odpowiedź Rady:
„Konwencja Genewska z 1951 r. [...] odnosi się do sytuacji, gdy[...] prześladuje się obywateli z pobudek religijnych, rasowych, narodowych, politycznych, a prześladowania te organizuje, popiera lub nie zapewnia przed nimi ochrony system władzy. Do takich osób przed 1951 r. nie miały zastosowania przepisy o międzynarodowej ochronie, bowiem zjawiska te traktowano jako wewnętrzne problemy niezależnych państw. Stąd też brak ochrony ludności żydowskiej uciekającej z III Rzeszy przed wybuchem II wojny światowej”.

Żeby nie było wątpliwości: podobnie jak Żydzi dla Hitlera, tak też Czeczeni dla Putina są „wewnętrznym problemem” niezależnego państwa rosyjskiego.

Rewelacje te opatrzyła swoim cennym podpisem p. Jolanta Zaborska, zastępca przewodniczącego Rady.

Dokument ten ośmiesza Rzeczpospolitą. Sprawia, że staje się ona wielkim Pinokiem, który podpisuje umowy międzynarodowe, wmawia wszystkim dookoła, że je stosuje, a w rzeczy samej upodabnia się do Federacji Rosyjskiej. Jeśli bowiem widzimy bezprawie i udajemy, że go nie ma, stajemy się udziałowcami przestępstwa.

Dokument ten ujawnia także jakie są skutki małoduszności. W 1998 roku odwidził Polskę Asłan Maschadow, prezydent Czeczenii wybrany w wolnych wyborach. Na próżno dobijał się do drzwi gabinetu Jerzego Buzka. Na próżno Czeczeni czekali na oficjalne uznanie dla swego rządu.

Dzisiaj, kiedy uchodźcy uciekają przed wojną i religijnym, rasowym oraz narodowościowym prześladowaniem, Rzeczpospolita Polska odpowiada im: „nie macie żadnych praw. Jesteście wewnętrznym problemem Rosji. Wracajcie, skąd przyszliście. My należymy do Europy”.
A dziób Pinokia rośnie i jest coraz ostrzejszy...

Jakub Brodacki

Imię ofiary polskich urzędników zostało zmienione. Opisany przeze mnie przypadek jest jednym z wielu. Oficjalnie urzędnicy twierdzą jednak, że Polska nie prowadzi żadnej polityki wobec uchodźców czeczeńskich.