Strona główna
nr 1 (3), 1999


Egzekucja ludu, zagłada ziemi

O tragedii irackich Kurdów dowiedział się - choć i tak pozostał obojętny - cały świat. Są jednak ludy, które ścierane są z powierzchni ziemi przy całkowitym milczeniu międzynarodowej opinii. Taką grupą są Madi.
W rozlewiskach Tygrysu i Eufratu, niedaleko Basy znajduje się osobliwy region bagien deltowych. Mieszkańcy tego kraju wiedli niemal nawodny tryb życia. Byli rybakami i hodowcami bawołów, mieszkali w dużych domostwach zbudowanych z trzciny a życie ich nierozłącznie związane było z prymitywnymi wąskimi łodziami. Bylibyż to zarabizowani potomkowie Sumerów - tajemniczych twórców mezopotamskiej cywilizacji?
Madi są wyznawcami islamu w jego szyickiej odmianie, dlatego pozostawali wrogo nastawieni do autokratycznej dyktatury sunnity Saddama Husseina i jego Socjalistycznej Partii Odrodzenia Arabskiego. Gdy więc w lutym 1991 r. reżim Husseina stanął w obliczu klęski, szyici wzniecili powstanie na południu Iraku (podobnie jak Kurdowie na północy kraju). Zachód postanowił jednak oszczędzić irackiego dyktatora, który natychmiast przystąpił do rozprawy z rebeliantami. O Kurdów zadbała ONZ tworząc na północy strefę chronioną, o szyitach "zapomniano" (przyczyną była tu obawa Zachodu przed wzmocnieniem chomeinistowskiego Iranu).
W ciagu kilku miesięcy, bez świadków i kamer, bez jakiejkolwiek reakcji świata, wojska Saddama wymordowały przy użyciu helikopterów, bombowców i gazów bojowych około 300 tysięcy mieszkańców rozlewisk. Irackie bombowce zrujnowały też Karbalę, święte miasto szyitów, a rakiety zrównały z ziemią liczący tysiąc lat (!) uniwersytet w Nadżafie. Po ofensywie władze Iraku rozpoczęły systematyczne wysiedlanie
"błotnych Arabów". Wcielony w życie program budowy tam i kanałów posłużył do zniszczenia rozlewisk - unikalnej krainy, zamieszkanej od pięciu tysięcy lat i będącej jedną z kolebek cywilizacji.
a J.T.