Strona główna
nr 1 (3), 1999


Pijacy z THE POGUES

W czasach, gdy muzyka folkowa robi coraz większą furorę (także w tzw. kręgach alternatywnych), warto chyba przypomnieć zespół, który tę falę zapoczątkował. Mowa oczywiście o młodych Irlandczykach, którzy połączyli miłość rodzimej tradycji z drapieżnością punkowego buntu - o THE POGUES.

Co to znaczy?
Już sama nazwa kapeli jest nieprzetłumaczalna: początkowo zespół nazywał się POGUE MAHONE (co w celtyckim języku oznacza "pocałuj mnie w d...").

Jak się to zaczęło?
Tak jak większość mieszkających w Anglii Irlandczyków Shane Mc Gowan i jego kumple przesiadywali w pubach w północno-zachodniej części Londynu, gdzie goście z brytyjskim akcentem są niemile widziani, pili "Guinessa" i słuchali irlandzkiej muzyki. W 1983 r. postanowili wreszcie sami sięgnąć po instrumenty. Chciałem zrobić coś innego - mówi McGowan - coś co z grubsza opierałoby się na muzyce irlandzkiej. Chodziło nam o to, by karmiona popową papką publiczność udławiła się czymś, co tkwiło głęboko w tradycji, w czym jest więcej tradycji, więcej gniewu. Grali więc stare piosenki ludowe, nie traktując ich jednak w typowo "folklorystyczny" sposób - nowocześnie opracowane tematy miały zyskać nowe życie, a nie pogrążać w nostalgii.

Jak grają?
Jak opisywał naoczny świadek Grzegorz Brzozowicz: większą część publiczności stanowili Irlandczycy w koszulkach piłkarskich. Kiedy ukazał się pijany Shane McGowan i jego siedmiu równie wesołych kolegów publiczność ogarnęła ekstaza. Rola THE POGUES sprowadzała się do podawania tematów, które zgromadzeni tłumnie Irlandczycy łapali natychmiast...

Co śpiewają?
Przyjrzyjmy się jednej z najciekawszych płyt w dorobku THE POGUES - albumowi zatytułowanemu określeniem, którego Churchill użył opisując "uroki" służby w marynarce Jej Królewskiej Mości - "Rum, Sodomy & The Lash" (Rum, pedalstwo i chłosta). POGUES odchodzą od typowo "młodzieżowych" tematów na rzecz "życiowych" - motywem przewodnim tej płyty jest śmierć. Utwór "The Sick Bed of Cuchulainn" opowiada o umieraniu starego człowieka, który nie może pogodzić sie z utratą uroków życia. "The Old Main Drag" to natomiast historia młodego chłopca, który umiera w rynsztoku zanim czegokolwiek zdążył się nauczyć. Przeciwwagą dla tych piosenek jest "Sally McLennane" - radosna podróż poprzez wszelkie uciechy życia. Ale żeby nie było za wesoło utwór "Billy's Bones" wprowadza nas ponownie w ponure nastroje poruszając problem wojny dobrze poznanej przez Irlandczyków, w czasach kolonializmu przymusowo wcielanych w szeregi brytyjskiej armii. "Kości Billa" to dzieje chłopaka, który w poszukiwaniu przygody zaciąga się do woja i oczywiście znajduje śmierć... Płytę kończy jeszcze jedno ostrzeżenie dla wszystkich bawiących się w gry wojenne - pieśń Erica Bogle'a "The Band Played Waltzing Matilda": ...pamiętam ten straszliwy dzień, piasek zbroczony krwią. Pamiętam jak w tym mieście, zwanym Suvla Bay, zarzynali nas jak cielaki na rzeź... I gdy patrzę na to miejsce, w którym powinny być nogi, dziękuję Bogu, że nikt na mnie nie czekał... W jednym z wywiadów Shane McGowan powiedział: Śpiewam o rzeczach, które przytrafiają się każdemu, młodemu i staremu. Nie musisz należeć do żadnej młodzieżowej subkultury, by się z naszymi utworami utożsamiać. Nie ma w nich żadnej zarezerwowanej dla młodego wieku wściekłości czy czegoś równie durnego... Ludzie wciąż wracają z jakichś wojen w kawałkach do kraju, który w zamian nie daje niczego. Jak z Falklandów, tego jeszcze jednego przykładu młodych istnień spuszczonych do ścieku...
...Być może osoby, które nigdy nie zetknęły się z twórczością THE POGUES, mogą być zrażone tym posępnym klimatem. Wbrew pozorom jednak muzyka kapeli jest pogodna i pełna radości. Sprzeczność? McGowan powiedział na ten temat: Taka jest rzeczywistość. Istnieje dobro, istnieje zło, a często jedno miesza się z drugim. Jest miłość i śmierć - zawsze były i będą. Ale jeśli teksty mówią o tej rzeczywistości, to nie ma powodu, by muzyka nudziła lub wpędzała w depresję. Muzyka ma podnosić na duchu!