Gdy przed kilkoma dniami, w kolejną rocznicę uchwalenia Ustawy Rządowej
Obojga Narodów - Konstytucji 3 Maja - Polacy wileńscy składali wieńce i
kwiaty na grobach tych, co bronili i żyli według zawartych w niej ideałów i
wartości, Rząd Republiki Litewskiej w dniu 3 maja br. podjął uchwałę nr
515 "O programie drugiego etapu reformy jednostek
administracyjno-terytorialnych", zgodnie z którą proponuje się już w
okresie do najbliższych wyborów samorządowych powołać Samorząd Niemenczyński
(m. Niemenczyn oraz gminy Bujwidze, Niemenczyn, Podbrzezie i Sużany - ogólna
powierzchnia wynosi 59,7 tys. ha, mieszkańców 18,6 tys.) a podwileńskie
tereny historycznie zamieszkałe przez większościowo zwarte skupiska ludności
polskiej przyłączyć do jednostek w większości obecnie zamieszkałych przez
ludność litewską a) do Wilna - gminy Awiżenie, Czarny Bór, Niemież, Pogiry,
Rzesza, Rudomina i Zujuny z rejonu wileńskiego oraz Grzegorzewo z rejonu
trockiego; b) do miasta Elektrenai - połowę gminy Dukszty Pijarskie z rejonu
wileńskiego. Razem około 15 tys. ha.
A więc, solenne obietnice, że 10,5 tys. ha ziemi przyłączanych w roku 1996 w
ramach "wielkiego Wilna" miały być ostatnim wielkim łamaniem praw -
narodowych i własnościowych - Polaków podwileńskich, po raz kolejny nie
zostaną dotrzymane. Widocznie arogancja wobec słabszych i bezbronnych, a
szczególnie wobec ludności polskiej, jest dziś na Litwie w dobrym tonie, a
projekt nowego podziału okrzyknięty przez lud jako "zemsta na
Polakach" będzie nadal realizowany.
Uwzględniając istnienie Traktatu o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej
współpracy między Litwą a Polską, zgodnie z którym strony konsultują ze
sobą wszystkie sprawy, biorąc też na siebie zobowiązania powstrzymywania się
od jakichkolwiek działań, mogących doprowadzić do asymilacji członków
mniejszości narodowej wbrew ich woli, trudno by było uwierzyć, a szczególnie
w świetle licznych publicznych oświadczeń o strategicznym partnerstwie i roli
Polski jako adwokata w procesie dążenia Litwy do NATO, że stałe i ciągłe
kroki czynione ku rozpraszaniu i osłabianiu historycznie zwartego skupiska
Polaków wileńskich nie są znane stronie polskiej. Czyżby milcząca zgoda?
Miejmy nadzieję, że te nasze smutne a ewidentne wnioski zechce rozproszyć
Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Litwie prof. Eufemia Teichmann.
Czas już najwyższy, aby w tematach bezpośrednio dotyczących ludności
polskiej na Litwie, uznać ją za podmiot prawny i stronę biorącą udział w
dyskusjach. Takie są wymogi prawa międzynarodowego i czasu, które obowiązują
wszystkich - dużych i małych, silnych i słabych.
(rm)
(za: "Nasza Gazeta. Tygodnik Związku Polaków na Litwie", nr 20,13-19 maja 1999 r.)